Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/479

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ków? — czy kochając ciebie, mogę być obojętnym dla kogoś drogiego tobie? Posłuchaj Ewo! ja i ciebie także kocham nie tylko miłością kochanka męża, ale dziwnie tklwem i troskliwem przywiązaniem ojca. Jesteś tak słabą, wątłą; życie rzeczywiste, walki jego i troski zwarzyłyby, znękałyby cię jak podmuchy jesienne śliczną, lecz pod niebem ciepłem wyhodowaną roślinę. Jakże miło mi będzie osłaniać cię od tych walk i trosk, otoczyć cię atmosferą niezmąconego spokoju! Ty będziesz moją drogą towarzyszką, najlepszą przyjaciołką, lecz zarazem ukochanem mojem i upieszczonem dziecięciem...
Hrabia mówił to z zapałem, miłością, ale także i z tą mocą męzką, która ufa w siebie i przyrzeka śmiało, bo wie że dotrzymać przyrzeczeń może. Ewa słuchała go uważnie, ze skłonioną nieco głową; ręka jej spoczywała w jego dłoni, twarz mgliła się wzruszeniem — ale rzecz dziwna! wzruszeniem smutnem. Oczy jej błądzące ciągle w przestrzeni zdawały się czegoś szukać, coś sobie przypominać. Nie było w nich ani jednej iskry tej radości, z jaką kobieta słucha zawsze słów kochającego ją i wzajem ukochanego mężczyzny.
Hrabia po chwili milczenia mówił dalej: — Ale nie dosyć natem, Ewo moja; ja nie tylko osłaniać cię będę i strzedz troskliwie, ale jeszcze wzmacniać cię muszę, wlać w ciebie odrobinę tej siły, tego