Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/443

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wić nad czesaniem się i ubieraniem. Splotę po prostu dwa warkocze, okręcę je około głowy i koniec! Sukienki jakie mam, opatrzę pięknie, aby mi wystarczyły na długo, i abym nie potrzebowała prosić ojca o pieniądze..... Niech sobie Rozumna i Dowcipna proszą..... ja przeciwnie, powinnam dopomódz w czemkolwiek.... Jak, czem? sama jeszcze nie wiem..... ale zobaczę... pomyślę... Czy wiesz? o Rozumną stara się obywatel ze wsi, bardzo majętny człowiek, i ona pewno za niego pójdzie, gdy się tylko oświadczy; ale ja za jego brata nie pójdę, bo go nie lubię...
Tu schyliła się do ucha Monilki. — Moja droga, — szepnęła, — jeżeli pan Sylwester dowie się o tem że o mnie stara się brat obywatela, to powiedz mu, że ja za niego nie pójdę wcale.... że ja nie chcę ani jego trzydziestu chat, ani jego tysięcy rubli, ani jego koni, ani jego krów dojnych, ani jego dwóch garbów na nosie.... Powiedz mu... że ja.... że ja... nie, lepiej nic nie mów... albo zresztą powiedz, bo on może pomyśli.....
— Nic nie pomyślę, nic... nic... moja najdroższa... jedyna... mój aniele cudowny! — ozwał się cichym szeptem głos męzki nagle. I niewiadomo zkąd, jakim sposobem, p. Sylwester znalazł się klęczący przed Piękną, z rączkami jej w swych dłoniach. Filut, nic dobrego, stał przy drzwiach i słyszał caluteńką rozmowę dwóch panien.