Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nic więcéj nad kwestyą podobania się lub niepodobania, nad kwestyą tak zwanéj miłości, którą właściwiéj nazwać-by można półmiłością.
Spytajcie większéj połowy kobiet, stojących u stóp ślubnego ołtarza: co w przyszłym zawodzie swoim widzą po-za różanną mgłą téj miłości, która je tu przywiodła?
Jakie zasoby moralnéj siły i umysłowych przekonań, jaką świadomość zadań swych i przeznaczeń przyniosły one z sobą na ten próg, który ma je wprowadzić w szranki użytecznéj dla nich i dla innych działalności? Zdziwione będą pytaniem i odpowiedzą: kochamy a więc dosyć.
Piękna na pozór, poetyczna, idealna i anielstwem tchnąca jest ta bezwiedna, instynktowa, naiwna i niekierowana rozumem miłość. Lecz gdzie będzie ona wtedy, gdy przed kobietą otworzy się świat cały prób ciężkich, obowiązków trudnych, gdy znikną pierwsze uniesienia miłosne, różana mgła złudzeń pierzchnie, a nieznane życie ukaże się w całéj powadze i surowości, w całym nieraz smutku i boleści swojéj. Gdzie będzie ta naiwna i nieświadoma miłość, gdy kobieta jako nieodzownych warunków bytu zapotrzebuje siły woli, mocy przekonań, pojęcia ostrych a koniecznych wymagań istnienia, umiejętności zadośćuczynienia tym niezbędnym wymaganiom, i gdy jéj wszystkich tych władz zabraknie, i gdy ockniona z marzeń półsennych, zdziwiona rzeczywi-