Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

namiętności, ale możemy niemi kierować; są one w naszém sercu źródłem żywotném, które wre, tryska i wylewa się mimo naszych usiłowań, ale którego dalszy bieg nasza ręka dowolnie wytykać i pro­wadzić może.
Innemi słowy: można czuć, że złe lub dobre, jakie wynika z namiętności, nie tyle pochodzi od niéj saméj, ile od przedmiotu, na który się ona skupia i wylewa. Ten sam ogień wewnętrzny, który św. Augustyn rzucał w bezrządy zmysłowéj swawoli, podniósł go do najwyższych szczytów duchowéj doskonałości; św. Teresa była wpatrzoną w niebo Heloizą.
Tak więc niech rozsądne matki nie ulegają obawie na widok rodzącéj się w ich córkach potrzeby miłości, i niech nie sądzą, że jedynym możebnym środkiem zadośćuczynienia jéj potrzebie ma być narzeczony.
Młoda dziewica pragnie kochać, kocha, — tém lepiéj; otwórzcie przed nią szerokie pole miłości bli­źniego! Niech dobroczynność nie będzie dla niéj samolubném zadowoleniem dobrego instynktu, jał­mużną mimochodem rzuconą, ale niech się stanie zawodem, codziennym zwyczajem.
Prowadźcie ją do wszelkich zbiorowisk ludzi i tam nie szczędźcie jéj wstrętnych i przerażających widoków — nauka, jaką z nich otrzyma, nie będzie