Strona:Eliza Orzeszkowa - Gloria victis.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   41   —

które mogło z ust się zerwać, niosąc z sobą konieczność kary i niepodobnego do naprawienia nieszczęścia.
Przez chwilę milczał, prosto w twarze ich patrząc, aż z tym samym spokojem w głosie, którego miał pełne oczy i postawę, mówić zaczął:
— Idzie o człowieka, który dopuścił się względem nas szpiegostwa i donosicielstwa. Prawo wojskowe ma dla postępków takich karę śmierci. Tym razem jednak, z przyczyn mnie wiadomych, ułaskawiam tego człowieka. Niech odwieziony będzie o wiorst kilka od domu tego i tam wśród pola pozostawiony. Zasłony z oczu, ani więzów z rąk i nóg nie zdejmować. Panowie Jagmin, Radowicki i Roniecki wóz z jeńcem eskortować będą i natychmiast po spełnieniu rozkazu mego tu powrócą.
Na zegarek spojrzał:
— Partja wychodzi ztąd za pół godziny.
Trzej wymienieni przez naczelnika młodzieńcy złożyli głębokie ukłony i śpiesznie dom opuścili. Czwarty, Florenty, obok nas przechodząc, do uszu nam szeptem rzucił:
— Co za głowa! Z oczu nam awanturę wyczytał i sam niby tak postanowił:
Czy niby, czy istotnie sam tak postanowił, odgadnąć trudno było. Długo siedział zamyślony i milczący. Gospodarz domu pierwszy przerwał milczenie. Czuł się widocznie niezadowolonym, po ustach mu szpilki ironji biegały.
— Będziesz miał, panie naczelniku, robotę długą i trudną.
— Z czem?