Strona:Eliza Orzeszkowa - Gloria victis.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   263   —

w mieście powiększyć? Przy kim? pod czyją opieką maleńkie zostaną?
— Teleżukowa opiekować się niemi będzie.
Twarz pani Teresy, przedtem nieco przybladła, ogniście się zaczerwieniła. Już i w tych paru dniach śmiertelnej dla niej męki, wszystkie złości ją chwilami brały na tę królewnę w wiecznych lokach na głowie, z wiecznie opuszczonemi na suknię rękoma, taką obojętną na wszystko, co się działo, taką bezczynną, taką, w samym nawet sposobie pocieszenia, czy uspokajania jej niezręczną i nienaturalną.
Przyszła była, naprzykład, raz do izdebki matki i jak długa przed nią na ziemię upadła. Pani Teresa zlękła się.
— Co ty robisz? Inka! Co tobie?...
A ona twarzyczkę śliczną z nad ziemi podnosząc, szeptać poczęła:
— Ja u nóg mamy leżeć będę... Dopóki Janek i Olek do domu nie wrócą... Czyż ja mamie zastąpić ich nie mogę? Czyż ja nie mogę być dla mamy wszystkiem... wszystkiem... Głowę na kolanach mamy położę...
— Także romanse! — zawołała pani Teresa; potrzebne mi twoje leżenie u nóg i mam ja teraz czas głowę twoją na kolanach trzymać, wstań i puść mię, bo do pana Orszaka zaraz jadę, o Julku czegokolwiek dowiedzieć się... A ty, ot lepiej zamiast na ziemi leżeć i bzdurstwa pleść, idź maleńkich w ogrodzie poszukaj i naglądnij, aby sobie czego nie zrobiły...
Tak działo się wczoraj, czy przedwczoraj, a te-