Strona:Eliza Orzeszkowa - Gloria victis.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   228   —

A zdarzyło się, że wówczas właśnie, w izbie, do małego domu już przez panią Teresę przybudowanej, mieszkał z rodziną tak samo, jak u pani Teresy liczną, chłop, nazywający się Panas Teleżuk.
Parobkiem był i zarazem furmanem, i zarazem jeszcze najstarszym w gospodarstwie pomocnikiem byłego dzierżawcy folwarku; pani Teresa znalazła go tu, do Leszczynki przybywając i zatrzymała, pozostałby z woli własnej, bo w rodzinnej chacie jego aż trzech braci starszych z rodzinami licznemi siedziało i ta izba widna, obszerna, którą przybudowała dla niego pani Teresa... Ta izba uszczęśliwiała go, wprost uszczęśliwiała, z tego powodu, że przestronno i wesoło w niej było czworgu jego dzieciom.
Chłop to był wtedy młody, ale jak wszyscy chłopi polescy, więcej milczący, aniżeli mówny, w ruchach ociężały, w wejrzeniu posępny. Wysoki wzrost jego, silne bary, śniada cera twarzy, uderzały siłą fizyczną zdrową i wielką, lecz dusza zdawała się mieć wzrost przez coś wypaczony, bo z jednej strony ukazywała się ognistą i bujną, a z drugiej senną i leniwą. Tą stroną duszy Teleżukowej, która wyrosła najbujniej, zapałała najgoręcej, była miłość rodzicielska. Z Nastką swoją ożenił się wbrew woli braci, którzy w prymy go dać, czyli z dziedziczką chaty i roli, ożenić usiłowali, i żył z nią w zgodzie wielkiej, w częstych szeptaniach poufnych, we wspólnych nad wszystkiem naradach, niemniej zdarzało się, że i do niej, tak samo, jak do innych ludzi, całemi dniami słowa żadnego nie prze-