Strona:Eliza Orzeszkowa - Czarownica.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się po kościele, ale nie wszystko rozumiał. Kapłan opowiadał o dobroci Boga i o złości szatana. Po skończonem kazaniu organy znowu zagrały; Piotr łokciami miejsce swe rozszerzył, na klęczki upadł i zaszeptał:
— Niechaj moc Boża przezwycięży siłę szatana!
Wtem ktoś go mocno w łokieć trącił. Obejrzał się i zobaczył schylonego nad sobą Klemensa. Parobek szeptał mu w samo ucho:
— Tatku, wójt chce się z wami rozmówić.
Piotr odtrącił syna.
— Powiedz wójtowi, żeby sam do kościoła szedł i ludziom modlić się nie przeszkadzał.
Klemens nie nalegał dłużej i wyszedł z kościoła. Ale Piotra coś korcić i niepokoić zaczęło, czegoby wójt chciał od niego. Kilka razy uderzył się w piersi, powstał z klęczek i z kościoła wychodził. W kruchcie spotkał się ze Stefanem, który także niedługo zabawił w kościele. Szymon pomodlił się tylko przed kościelnemi drzwiami i coprędzej do karczmy pociągnął. Żaden z nich nie był w środku kościoła, gdzie Pietrusia wraz z mnóstwem ludzi spowiadała się, a potem w oczekiwaniu Komunii przed ołtarzem klękła.
Na godzinę przed zapadnięciem zmroku rynek opróżniać się zaczął, a coraz więcej sań i koni zgromadzało się przed obszerną murowaną karczmą. Zziębnięci ludzie przed puszczeniem się w drogę do domów wchodzili się tu ogrzać i głód zaspokoić.
Izba karczemna znacznie tu była większa, niż w Suchej Dolinie. Na wielkim kominie palił się ogień, zewsząd słychać było wołanie o wódkę, miód i piwo. W głębi izby wójt, najwyższy urzędnik gminy, częstował miodem dość liczną kompanię. Do poczęstunku tego, oprócz ludzi z innych wiosek, należało kilku mieszkańców Suchej Doliny, a pomiędzy nimi najważniejszym był sołtys, Piotr Dziurdzia. Rozmowa toczyła się właśnie o różnych zaletach konia,