Strona:Eliza Orzeszkowa - Czarownica.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czego znów płaczesz? — zapytał Michał, — płaksiwa teraz zrobiłaś się, całkiem nie taka, jak byłaś.
— Nie taka — odpowiedziała kobieta, powstrzymując łzy, które jej gradem po policzkach spływały. — Ale i ty nie taki, jak byłeś. Niema twojej wesołości, niema twego gadania i niema twego śpiewania. Czy ja tobie zrobiłam się niemiła, czy ty mnie już nie lubisz? Żebym ja umarła, toby ci wolno było wziąć sobie żonę inną i wszystko sobie według woli robić...
Schwycił ją wpół i na ławie obok siebie posadził.
— Co ty pleciesz? co ty wygadujesz? Czysta waryatka! Ona umrze! Prędzej jabym się z tem życiem rozstał!
— To ja tobie widać niebardzo niemiłą jestem?
— Oj, ty, pleciucho! czy ty myślisz, że ja łotr jaki albo rozbójnik, żebym tak odrazu wszystko zapomniał i serce odmienił? Siedem lat z tobą żyłem, i aż póki na nas nieszczęśliwe czasy nie przyszły, jednego dnia złości na twojej twarzy nie widziałem, złego słowa od ciebie nie słyszałem.
— Ale!
— Dziatek czworo mi urodziłaś i z pilnością wyhodowałaś, gospodarstwa strzegłaś i rąk nie zakładałaś.
— Ale!
— No, to widzisz. Dlaczegóżbym cię lubić przestał. Oj, ty, głupia! umierać chciałaś! Żyj babo, kiedy ci dobrze! Ot co!
W same usta ją pocałował, wpół ją objął i zapytał:
— A teraz mów, czegoś dziś tak płakała. Czy znowu ci kto co przykrego zrobił? Co?
Ręką twarz ze wstydu zakrywając, opowiedziała mu swoją straszną dzisiejszą krzywdę.
Michał się z ławy zerwał i pięścią o stół grzmotnął.
— Zabiję! — krzyknął, — na śmierć łajdaków tych zabiję! Czego oni do ciebie przyczepili się, łotry te! Co tu robić z tym ciemnym ludem?