Strona:Eliška Krásnohorská - Powiastka o wietrze.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a miałyście wszelkie wygody. Był to straszny dla mnie dzień, gdym pierwszy raz usłyszał, jakeście z głodu płakały, prosząc o kawałek chleba. Wtém razu pewnego — dziś właśnie upływa jedenaście lat od téj chwili — jechał około téj chałupki na koniu cudzy pan, który spostrzegł naszą biedę i zlitował się nad nami. Wszedł do chałupki, usiadł z nami za stołem i rozkazał swemu służebnikowi, aby nam zastawił śniadanie. A gdy się to stało, wstał i dał mi pełną sakiewkę dukatów, abym mógł sobie kupić małe pole, żeby was wyżywić. Z radości nieomal oniemiałem, przecież nie pozwoliłem mu odejść bez wszystkiego. Panie, rzekłem, całując jego ręce, powiedzcie mi, kto jesteście i gdzie was znajdę, abym mógł wam kiedyś rzetelnie się odpłacić. Pan zadziwił się i tak się odezwał: Dla czego chcesz mi oddać, kiedy ci daruję? — Chcę dobre dobrém opłacić, odpowiedziałem, i starać się będę, abym wam mógł oddać cały wasz podarunek. — Myślisz tak na prawdę? pytał mnie się pan i patrzał mi bystro w oczy. — Mam poczciwy zamiar, rzekłem i podałem mu na to rękę. Wtem z podwórza zapukała jabłoń w okienko, a pan mówił z powagą: Słyszysz, tam za oknem jest świadek. A kiedy mi chcesz odpłacić? — O panie, mówiłem, będę oszczędzał co rok, a co oszczędzę, to wam oddam. — Na to pan: Będę ci czekał lat jedenaście, a potem mi oddasz, co będziesz miał uzbieranego. Dzięki wam, panie, zawołałem pełen radości, za jedenaście lat poznacie, żeście obdarzyli męża poczciwego. Jak się atoli nazywacie i zkąd jesteście, mój panie? — Tu zapukała znowu jabłoń w nasze okienko; pan uśmiechnął się smutnie i mówił: Słyszysz ten wiatr? uważaj: zkąd dziś wieje; gdy po 11 latach znowu z téj strony zawieje, wtedy idź wciąż trzy dni mu naprzeciw, nie oglądaj się ani na prawo, ani na lewo i nie daj się niczem z raz obranéj drogi zwrócić, a wtedy mnie znajdziesz. Potem pytaj się tylko: gdzie jest ojciec, który ma synów setkami, w rzeczy zaś saméj żadnego; a każdy ci powie moje nazwisko. Oddaj mi uczciwie, jesteś bogatszy niż ja, gdyż mnie burza w morzu większy, niż tobie, skarb