Strona:Elegie Jana Kochanowskiego (1829).pdf/048

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Więc Królu! kiedyś różnéj fortunie się stawiał,
Kiedyś w bojach przeważnych imię twoje wsławiał,
Kiedy zamięszanego w nieprzyjaciół roty,
Króla wielkiego ślepe szanowały groty,
Teraz, pośród pokoju, śród igrzysk zabawy,
Nagle na brzegi Styxu poszedł cień twój krwawy.
Mógłżeś myśleć, gdy twarde zakończyłeś boje,
Że w pokoju żelazo wydrze życie twoje?
Bo gdzie kratą szyszaka wchodzi blask febowy,
Padła strzała do twojéj wymierzona głowy,
Nie był wtedy wróg żaden, ale twarda Kloto
Nie skłoni się do miru przez prośby ni złoto.
I gdy pasma zabraknie chybkiemu wrzecionu,
Nie wyprosisz dniem jednym późniéjszego zgonu.
Mnie, gdy ubogim stworzyć wydało się niebu,
Nie zapragnę bogatszym płynąć do Erebu,
Ztąd mi nigdy nie zajrzą, gdy w zaciszu wioski,
Prześpiewam lata moje wszelkiéj próżen troski.
Bez wozu i bez koni nad Styks idą cienie,
Tu szaty i tu drogie zostaną kamienie,
Nadzy, biedni popłyniem na fatalnéj łodzi,
Tam, gdzie Krezus z Irusem pojednany chodzi.