Strona:Edward Słoński - Wiśniowy sad.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Więc wciąż pamiętam, jak jawę,
ten sen — i wciąż mi jest smutno
i pachną mi tuberozy
słodyczą dziwnie okrutną.

I woła mnie coś do ciebie,
i woła mnie i odpycha...
Czai się rozkosz bolesna
na dnie kwietnego kielicha.


4

Śmiertelna słodycz twych ust
pachnie, jak kwiat tuberozy,
pełno w niej żaru i krwi,
bolesnej żądzy i grozy.

Śmiertelna słodycz twych ust
upaja trującym czadem,