Strona:Edward Słoński - Wiśniowy sad.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

proch z przed nóg twych zmiotę czołem
i w przedranną ciszę senną
rzucę gromem pieśń wiosenną!

Pod bieloną nizką ścianą
moje szare smutki staną
i położy się na progu
sen o tobie i o Bogu.

W kadzidlanym wonnym dymie
płonąć będzie twoje Imię.

Alleluja! Biją dzwony...
Niechaj będzie pochwalony! —

Otworzyłem serce krwawe,
wydobyłem wrzącą lawę.
Ból ze smutkiem i tęsknotą
przetopiłem w szczere złoto.
Szczere złoto — pieśń miłosną
do stóp twoich kładę, Wiosno!