Przejdź do zawartości

Strona:Edward Słoński - Wiśniowy sad.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
PRZYBLIŻ SWE USTA...

Przybliż swe usta... Patrz, jaka cicha
noc z bladych niebios na ziemię schodzi!
Już liść ostatni zwiądł i usycha,
i drży w miesięcznych blasków powodzi.

Przybliż swe usta... w milczącej dali
śród zwiędłych kwiatów czary się tworzą:
serce płomieniem żywym się pali,
lica czerwoną mienią się zorzą.