Strona:Edward Słoński - Wiśniowy sad.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wstań i chodź za mną! przyszedł czas śpiewania,
po ziemi wiosna, jak królewna, chodzi,
ziemia rozwarła swe łono i rodzi...
Macice winne rozkwitły, kochania

czar, jak mgła biała o świcie, się słania...
Wstań! dziś młodości święto — a my młodzi!
To dla nas słońce po błękitach chodzi
i księżyc srebrne prószy obłąkania.

Wstań i chodź za mną — przyszedł czas śpiewania —
od kwiatów ślubne zieleni się łoże,
niby winnica w czasie winobrania.

Ja ci pod głowę swe serce położę;
niech ono szmerem krwi w ten czas śpiewania
śpiewa pieśń słodką naszego kochania!