Strona:Edward Redliński - Konopielka.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rek nie zajęty! Niech tylko Bartoszek pójdzie na murek i już całe łożko puste!
Dunaicha sie przeciwio: pani ma życzenie, żeb mleko było. A Złośnemu krowa zdechła.
A prawda, wzdychajo Dunaj, tak kiepsko, tak niedobrze.
Wtem za ręke mnie łapio: A Kaziuk krzyczo, toż u niego krowa ocieliła sie!
Przestraszyli mnie:
Jakże u mnie, bronie sie, toż my same w mituś śpimy! A uczycielka: W mituś? Co to takiego?
Dunaicha tłumaczo, że spanie w mituś to w przekładanke, jedne drugim nogami pod głowe, jak snopki, tak więcej mieści się w łożku. Ale Dunaj od razu jo pocieszajo, że nie bedzie z nami w mituś spała: Toż u ciebie Kaziuk drugi pokoj jest! Pokoj pusty i łożko puste!
Puste, bo tam zimno, mowie, szyba wybita.
Nu to wstawisz!
Skąd szkło wezme?
Dobra, szkło bedzie, moja w tym głowa. Nima co, niechaj pani waliske składa, idziem do Kaziuka, cieszo sie Dunaj, dzieciak umar, Handzia wolniejsza, lepiej zadba, ugotuje!
Ja tylko do lata, panie Kazimierzu, powiada ona przymilnie, niech sie pan nie boi, gmina zapłaci za kwatere.
I wychodzo z Dunaicho zapiec. A Dunaj caps mnie za rękaw i tołkuje z bliska: człowieku sto złotych dostaniesz, sam by ja sie połako-