Strona:Edward Redliński - Konopielka.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ka jak wyjąć jedne klepke, choćby najcieńsze, czy utrzyma wode? Tak samo bedzie z nami, Taplarami.
Na zebraniu przeczytała uczycielka z gazety, co pisało o bagnie i Taplarach: że za rok woda bedzie spuszczona i zaczno sie mejloracji, układanie szosy i stawianie słupow do elektryczności. I pokazała narysowane w gazecie: u góry było jak jest teraz, Narew ze wszystkimi odnogami i Taplary. A u dołu tak jak bedzie: jedna rzeka koło Zawykow i Suraża, a na bagnie łąki i drogi. Pokazywała też na tym zebraniu duże gule, że niby ziemia tak samo okrągła jak ta gula: sinawe miejsca na niej to morza, zielone ziemia, żółte centki na niej, to góry, a sine wężyki rzeki, i pokazała maleńki ogonek, że to Narew, ogonek nie dłuższy niż włosek na ręce.
Jakto, pytam sie Domina, cała Narew krotsza od takiego włoska? Toż oreli opowiadajo, że tylko do Tykocina płyno dwa tygodni! A toż rzeka jeszcze dalej płynie, dzieś het pod Kanade! Jakże take rzeke w ogonek przemieniać?
Wytłómaczyli Domin, że to tylko tak sie przedstawia. A bagna podobno całkiem nie było na tej guli: bo za małe, mówiła ona, a że ludzi to złościło, wzieła i sama postawiła im na guli tej kropeczke.
Podobno znowuś była zajadła sprzeczka między nio a ludziami: ludzi ostro obstawali, że te