Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

du, że jedno z nich było nieuczciwém na punkcie stro­ju. Jest bowiem nieuczciwością robić wydatki nad możność.
Jeden z ojców kościoła nazwał kobietę „istotą, noszącą suknię i kochającą się w sukniach.” Nabieramy pojęcia o charakterze mężczyzny, widząc, w jaki sposób obchodzi się z pieniędzmi; tak samo sposób, w jaki panna lub kobieta poczyna sobie z ubiorem, sta­nowi klucz do jéj usposobienia i dziejów życia. „Błogo­sławię Ewę za to, że zjadła jabłko” — mówiła raz młoda dziewczyna do towarzyszki, stojąc przed zwiercia­dłem. „Dlaczego?” — spytała ta ostatnia. „Bo to taka rozkosz przymierzyć nową suknię, kiedy dobrze leży!” Ta panna należała do rodzaju kobiet, które, słysząc o jakiémś zgromadzeniu lub uroczystości, pytają na­przód: „jak panie były ubrane?” a w ważnych chwi­lach życia największą ich troską jest: „w co się ubio­rę?” Sądzą one, że suknia tworzy kobietę, nie zaś ko­bieta suknię, a tłumaczą się tém, że obowiązek wzglę­dem społeczeństwa wymaga, by ładnie wyglądały, co zresztą jest prawdą. Może téż, posiłkując się wierszem Browninga:

Twa piękność, dziewczyno,
Twą troską jedyną —

sądzą, iż piękność jest ich jedyném zadaniem.
Oburzone próżnością, marnotrawstwem czasu i pieniędzy tego rodzaju kobiet, niektóre znów wpada­ją w przeciwną ostateczność: zazdroszczą zwierzętom, iż te nie mają potrzeby myśléć o ubiorze, i utrzymują, że skoro muszą być odziane, starczy im zgrzebny wo­rek, — bo cóż znaczy, czém jest okryte grzeszne ciało,