Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

noszeniu odzienia. Zdanie to bardzo zabawne, przy­znać jednak trzeba, iż moralność chrześciańska jest wielokrotnie na szwank narażona z powodu ubioru. A przytém także przyznać trzeba, iż zamało zwracamy uwagi na ważność piękna w tym względzie.
Smutna to rzecz, iż skoro w raju naszych pier­wszych rodziców zjawił się ubiór, szczęście zniknęło. Gdyby téż ludzie byli tak przystrojeni jak bydło i drób, to niezawodnie w wielu razach nosiliby strój piękniejszy, niż ten, jaki sobie sami wybierają, a wieleżby uniknęli kłopotów, zadraśnień miłości własnéj, trosk! Ale z drugiej strony, brakłoby im pożyteczne­go bodźca. Chcąc się ubrać hygienicznie i przyzwoi­cie, umiejąc zająć się rozumnie tą sprawą, nie poświę­cimy jéj zbyt wiele czasu, ani uwagi, gdyż jest to ro­dzaj specyalnego a cennego wykształcenia, które nabyć można.
Umiarkowanie i zdrowy rozsądek mogą być roz­winięte lub stłumione sposobem, w jaki się ubieramy. Ubiór nasz nawet może stać się przeszkodą do szczęścia.
Arabella. Otóż i on. Gdzież był przez te sześć tygodni? Czemuż raz nie oświadczy się wyraźnie? Ja go przecież dostatecznie ośmielam.
Jerzy. Otóż i ona. Jak zwykle, w sukni tak ko­sztownéj, iż przez sześć tygodni pracy nie zdołałbym na nią zarobić. Jakżeż mogę prosić o jéj rękę, kiedy nie byłbym w stanie utrzymać ją na stopie, na któréj dziś żyje.
I oto dwoje ludzi osamotnionych na całe życie, pozbawionych szczęścia, mniéj pożytecznych dla spo­łeczeństwa, niż gdyby się pobrali, a to tylko z powo-