Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żdy z osobna małą ma wartość, dopiero razem złączone tworzą obraz, czarujący wszystkich.
Często bardzo sławne piękności najmniéj podo­bają się powszechnie; zdaje im się bowiem, że nic już od samych siebie do darów natury dodać nie są obo­wiązane, jak gdyby nie było to rzeczą trudniej­szą utrzymać, niż zdobyć. Przyjemniejszemi daleko są kobiety mniéj piękne, mniéj zarozumiałe, więcéj drugimi zajęte, więcéj starające się wzbudzić sympa­tyi. Są one stokroć bliższe dowcipnego określenia grzeczności księcia de Morny. „Osobą grzeczną — twierdził on — jest ta, co słucha z zajęciem rzeczy znanych sobie doskonale, nawet kiedy to czynią ludzie, którzy o nich wyobrażenia nie mają.”
Pewien filozof, ożeniony z nieokrzesaną dziewczy­ną, nazywał ją nierafinowanym cukrem, bo była słod­ką, ale bez wdzięku. Cukier powinien być zarówno słodki, jak krystaliczny, — należy więc dary natury wy­doskonalić, a to nie zmniejszy, lecz, przeciwnie, zwię­kszy dar podobania się.
Kończąc, powiem, iż potęga uśmiechu kobiecego równą jest pracy, jaką poświęciła kształceniu swego charakteru i umysłu.

Przy wrodzonym wdzięku wszystko,
Co się wychowaniem nabywa:
I pewność siebie spokojna,
I uprzejmość serdecznie żywa.