Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stała wkrótce najlepszą pokojówką w całém hrabstwie.” Jeśli służba nie jest tém, czém być powinna, jeśli takich Bunchów już się nie spotyka, czy przypadkiem nie są temu winni pracodawcy, którzy nie są tém, czém być powinni, i nie zadają sobie pracy nauczania służącéj, jak to czynił Sydney Smith, jego żona i córki? Chcieli oni miéć dobrą służącą, — postarali się o urobienie jéj sobie, a Bunch była rezultatem ich usiłowań.
Jeśli zwrócimy uwagę na pracę naszéj służby, wielu z nas zgodzi się z tém zdaniem Ruskin’a, iż ci tylko mogą być dobrze obsłużeni, co na to zasługują. „I natura i ludzie posłużą dobremu panu, a oburzą się przeciw złemu. Najpewniejszym probierzem wartości narodu jest wartość służących, — są oni bowiem odbiciem swoich panów i powtarzają ich wady w powiększeniu. Naród rozumny będzie miał przedpokoje pełne filozofów, oszukujący — pełne oszustów.”
W wykształceniu Bunch brała udział cała rodzina, a panny nauczyły ją czytać. Wogóle powiedziéć można, iż zamało jest wzajemnéj pomocy i sympatyi pomiędzy pannami domowemi a służącemi. Zbyt często pierwsze spoglądają z góry na drugie, jak gdyby z innéj gliny ulepione były. Nie nauczą ich niczego dobrego, a przeciwnie — dają im przykład niedorzecznych strojów, szorstkiego obejścia, samolubstwa, próżniactwa, a nieraz braku religii.
Pani Sydney Smith nauczyła Bunch usługiwać do stołu, — dziś jednak panie są zbyt wykwintne, zbyt leniwe, albo téż zbyt nieświadome, ażeby nauczyć czegokolwiek swoje służące. Nieraz słyszymy odzywające się głosy, iż potrzebne są szkoły dla służących, właściwie jednak mówiąc, poprawa powinna iść z góry;