Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ale niechby tylko nie miał zaradnéj żony, cóżby się stało?
Słyszymy ciągle aż do zbytku o bezrobociach i skargach ludzi pracujących. Jest przecież klasa robotnic, która nigdy nie urządza bezrobocia, a skarży się bardzo rzadko. Robotnice te wstają o piątéj rano, rzadko zaś przed dziesiątą lub jedenastą udają się na spoczynek. Pracują one przez cały dzień, a całą ich zapłatę stanowi pożywienie i odzienie. Znają one wiele gałęzi pracy, od rachunkowości do sztuki kucharskiéj. Znużone odpowiedzialnością, upadając pod ciężarem obowiązków, często obarczane wymówką, nieuznane, nie buntują się jednak nigdy. Nic nie mogą dla siebie uzyskać. Choroba nawet nie uwalnia ich od pracy. Niéma dla nich żadnéj zbyt ciężkiéj ofiary, a nieświadomość w jakiejkolwiek gałęzi nie znajduje uwzględnienia. Na cześć ich wytrwania nikt nie pisze poematów. Umierają wprzężone w jarzmo, a ubytek natychmiast zastąpiony bywa. Taki jest los żon, prowadzących gospodarstwo w domach pracujących mężów.