Strona:Edmund Krzymuski - O odpowiedzialności karnej zwierząt.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
9
KARNEJ ZWIERZĄT.

najniższego stopnia ich rozwoju umysłowego; ale ta gwiazda świeci dotąd na niebie ludzkości, o wiele jaśniej jeszcze niż ongi, aczkolwiek, a może dlatego właśnie, że już nie sama jedna wyświeca nam ścieżki postępu.
Ale wróćmy się do owego fetyszyzmu zwierzęcego, który na polu naszych wyobrażeń religijnych znany jest dzisiaj w nauce pod nazwą totemizmu i kazał nam niegdyś stawiać ołtarze krokodylom i słoniom, a który później, nieco już przekształcony, pozwalał nam na polu naszych pojęć prawnych pociągać na równi z ludźmi do odpowiedzialności karnej nawet takie mizerne stworzenia jak szczury, liszki lub ślimaki.
Jest to prawdą, którą już filozofia grecka jasno zaznaczyła, aczkolwiek tylko w jej rozumieniu moralnem a mianowicie, że nie ma dla człowieka rzeczy trudniejszej nad poznanie samego siebie. Nosce te ipsum było zawsze i jest jeszcze dzisiaj nakazęm, któremu zadosyćuczynić mogą tylko jakieś wyjątkowe osobistości.
A cóż dopiero wówczas, kiedy to człowiek stawiał pierwsze kroki na widowni świata! A cóż dopiero wówczas, kiedy to człowiek był jeszcze niemowlęciem duchowym a świat, który go otaczał, przemawiał już do niego wszystkiemi swojemi głosami, począwszy od cichego szeptu strumyka aż do rozwścieczonego huku nawałnicy morskiej, począwszy od melodyjnego świergotania ptasząt aż do przerażającego wycia lwów i panter.
Przyroda była już księgą skończoną, człowiek zaś, był dopiero dziecięciem, który miał się nauczyć jej abecadła, aby z czasem módz ułożyć z niego inną księgę, doskonalszą i wspanialszą od tamtej, księgę, nad którą pracowali nasi przodkowie podobnie jak dzisiaj my nad nią pracujemy i jak dalszy jej ciąg przekażemy w spuściźnie przyszłym pokoleniom.
Czyż pierwsze karty tej księgi naszej cywilizacyi mogły nie nosić na sobie piętna fetyszyzmu zwierzęcego? Czyż wśród tego, co niebyło człowiekiem, a jednak żyło na świecie, nie musiały bydlęta, jako najbardziej zbliżone do nas, oddziaływać najpotężniej na nasz umysł dziecięcy? Dlaczego jednak ten stosunek między człowiekiem a światem zoologicznym nie zawiązał się odrazu w sposób, odpowiadający jego istotnej naturze, a mianowicie dlaczego nie zajęliśmy w nim odrazu stanowiska górującego?
Dlatego, żeśmy siebie nie znali. Dlatego, że duch w nas drzemał jeszcze, a co się tyczy naszych władz fizycznych, to te niezawsze musiały zyskiwać w naszych oczach na zestawieniu z odnośnemi władzami tego lub owego zwierzęcia. Człowiek malał w swojej własnej opinii, porównywając się z lwem co do siły swoich muskułów, widząc, że lis