Strona:Edmund Jezierski - Ze świata czarów.pdf/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ciszej, ciszej! nie krzycz tak głośno. Przecież jam nie słabszy, a może i silniejszy od ciebie.
— To zobaczymy, — rzekł starzec — jeżeliś silniejszy odemnie, to cię wypuszczę. Chodź, sprobujemy swe siły.
I zaprowadził chłopca ciemnemi korytarzami do podziemi, gdzie mieściła się kuźnia. Tu starzec jednem uderzeniem młota wbił kowadło w ziemię.
— Ja zrobię coś lepszego, — rzekł chłopiec i podszedł do drugiego kowadła. Starzec stał przy niem, żeby lepiej widzieć i siwa broda jego zwieszała się nad kowadłem.
Chłopiec schwycił topór i jednem uderzeniem rozłupał kowadło, wbijając w nie brodę starca.
— No, teraz ty jesteś w moich rękach, — zawołał — teraz na ciebie przyszła kolej umrzeć.
Schwycił żelazny pręt i bił nim starca dotąd, aż ten począł jęczyć i prosić o zmiłowanie, obiecując mu za to niezliczone bogactwa. Wtedy chłopiec wyciągnął topór ze szczeliny i wyswobodził mu brodę. Starzec znów go zaprowadził do zamku i tam, w kryjówce, ukazał trzy skrzynie, napełnione złotem.