Strona:Edmund Jezierski - Wyspa elektryczna.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakże panowie mogą wykorzystać siłę wulkanu, kiedy zdaje się być on nieczynnym?
— To tylko na pozór — odrzekł dr. Johansen — jest on w największem napięciu czynności swojej, lecz potrafiliśmy umiejętnie siłę jego spożytkować. Nie widać na zewnątrz ani ognia, ani dymu, gdyż przez specjalne kanały podziemne, które się zaczynają u podnóża wulkanu, ogień skierowywujemy do zbiorników, skąd znów rozsyłany jest jako ogrzewacz maszyn po całej wyspie. Płomienie wulkanu, znajdując nowe ujście, opróżniają komin centralny, który został zamknięty i okryty cementem.
— A co się stało z kraterem? — zapytał Wawrzon.
— Krater główny stał się olbrzymim kotłem. Płomienie wulkanu ogrzewają dno jego, i woda, która napełnia wnętrze kotła, gotuje się, zamieniając się w parę, rozsyłaną przy pomocy szeregu rur po całej wyspie i używaną do obracania maszyn. Wierzch kotła okrywa specjalny dzwon metalowy, który można otwierać lub zamykać hermetycznie przy pomocy odpowiedniej śruby. Ciągłe wrzenie ogromnej masy wody dostarcza pary pompom podziemnym i kuźniom, położonym u podnóża wulkanu. Para ta służy nam również do ogrzewania domów i do gotowania potraw.
Nasi przyjaciele słuchali z zajęciem objaśnień doktora Johansena, który, z uśmiechem wskazując na potężne urządzenia i maszynerje wulkanu mówił na zakończenie:
— Prawda, że panowie w Europie napewno tego nie widzieliście? Tam jeszcze panowie inżynierowie nie pomyśleli o praktycznem zużytko-