Strona:Edmund Jezierski - Wyspa elektryczna.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mularzy i różnych innych stowarzyszeń tajnych z wieków XVIII i XIX. Czyżby i oni dostali się w środowisko takiego stowarzyszenia?
Z niecierpliwością oczekiwali chwili rozpoczęcia tej ceremonji, raz z powodu zainteresowania się jej przebiegiem, a powtóre dlatego, że po niej odzyskać mieli wolność, tę drogą, upragnioną wolność.
Porzucą nareszcie mury więzienne, opuszczą je i będą w całej pełni rozkoszować się swobodą. A przytem może poznają dziwy tajemniczej miejscowości i może uchylą rąbek okrywającej ją zasłony.
Na myśl o tem Henrykowi zapłonęły oczy.
Nie rozmawiali z sobą zupełnie, cali pochłonięci myślą o tem, co ich czeka. Co ich spotka tam, gdzie ową uroczystą przysięgę składać będą?
Czekali dość długo na zjawienie się zagadkowej postaci.
Upłynęła przeszło godzina, gdy wreszcie ściana znów rozwarła się i stanęła w nich taż sama postać zamaskowana, lecz tym razem w towarzystwie dwóch innych.
Podsunęła się w milczeniu do naszych przyjaciół i, wyjmując z pod płaszcza dwie chustki czarne, rzekła:
— Musimy wam zawiązać oczy.
Wawrzon i Henryk skinieniem głowy przytwierdzili, że zgadzają się na to, a wtedy dwie drugie postacie zbliżyły się do nich i mocno chustkami zawiązały im oczy, tak że absolutnie nic widzieć nie mogli.
Ujęły ich potem pod ramiona i, idąc za pierwszą postacią, poprowadziły naprzód jakiemiś wą-