Strona:Edmund Jezierski - Wyspa elektryczna.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żaden z moich kolegów nie znamy tych niepewnych panów.
— A kto ich zna? — spytał Wawrzon.
— Tylko przewodniczący, mr. Norton — odrzekł doktór. — Do gabinetu jego prowadzi specjalne przejście, przez które oni dostają się do niego i składają mu raporty. Dopiero po skutkach i różnych karach dowiadujemy się o tem.
— Dlaczego jednak zaprowadzono na wyspie ten system straszliwy? — zapytał Henryk — na co ta deprawacja wszystkich, to zepsucie, a jednocześnie ten bezustanny lęk.
— Towarzyszów moich przejmuje ciągła obawa, że wynalazki ich zostaną obrócone przeciwko nim, że zmuszeni do pracy kulisi i murzyni zbuntują się i zechcą zawładnąć wyspą, że oni, jej władcy, mogą utracić władzę swoją! Stąd też wypływa cały ten brak zaufania, cały system szpiegowski.
— Straszne warunki naprawdę — wyszeptał Wawrzon — ach, wyrwać się, wyrwać się stąd jak najprędzej!
I ze zdwojoną energją, lecz i ostrożnością zabierali się do swej pracy, powoli czyniąc przygotowania do ucieczki.
Posuwały się one naprzód, posuwały co prawda bardzo wolno, ale w każdym razie była nadzieją, że zostaną uwieńczone pomyślnym skutkiem. Powoli zaznajamiali się z technicznemi urządzeniami wyspy, notując je sobie jak najdokładniej w myśli, ażeby potem móc je wykorzystać.
Jednem z najusilniejszych ich starań było zdo-