Strona:Edmund Jezierski - Prawda o Sowietach.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cował dużo, lecz przynajmniej był syty i odziany. Dobrobyt jego zwiększył się w czasie wielkiej wojny, gdy cały przemysł rosyjski stanął pod hasłem: praca dla armji!...
Słuchał przytem podszeptów tajemniczych agitatorów o rozkosznym raju, jaki na świecie zapanuje, gdy proletarjat, zrzuciwszy odwieczne kajdany, sam władzę w ręce swoje ujmie, gdy pozbywszy się ucisku i wyzysku burżuazji, sam sobie wolnym panem będzie.
Upajały go te słowa i obietnice, zawracały mu w głowie, aż wreszcie, gdy chwila owa zrzucenia władzy burżuazji przyszła — oszalał poprostu... W upojeniu tą chwilą radosną nie wiedział sam co czyni... Rżnął, mordował, niszczył, niepomny na jutro, żyjąc tylko myślą o dniu dzisiejszym... Posłusznie wypełniał to, co mu kierownicy partji kazali, bezkrytycznie przyjmował wszystkie ich słowa i obietnice, wierząc w nie, jak w ewangelję.
Przez lat parę toczył zacięte boje z braćmi swymi, których mu kazano nazywać białogwardzistami i kontrrewolucjonistami; przez dwa lata toczył bój zacięty o zawładnięcie Polską, którą mu przedstawiono jako kraj pański, burżuazyjny, w którym robotnicy ucisk cierpią okrutny... Walczył, lecz i zdumiewał się coprawda, potrochu, że jednak ci uciskani, jak twierdzili komisarze, robotnicy polscy miast witać ich radośnie, bronią się zaciekle przed płynącą do nich ze wschodu nauką i dobrodziejstwami Lenina.
Poniektórzy krzywili się, że rządzą nimi przeważnie żydzi, lecz wnet im wytłumaczono, że wszyscy lu-