Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 02.pdf/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kim czasie stanie się djament, blaskiem swym i pięknością nie ustępujący w niczem tym, do których tak wzdychają wszyscy ludzie na świecie...
I rzekłszy to, włożył węgiel do owego przyrządu, zamknął go hermetycznie i puścił prąd elektryczny takiej siły, że aż przyrząd cały rozżarzył się i blask wydawał wielki...
Po paru minutach przerwał działanie prądu i przyrząd ostudzać zaczął. Gdy już ostygł dostatecznie, otworzył go i wyjął z niego djament, błyszczący wspaniale wielkości wróblego jaja...
Oczy zebranych zapłonęły.
Każdy chciał go dostać do ręki, każdy chciał go obejrzeć, dotknąć się chociaż...
Pierwszy pochwycił go ów nieznajomy i oglądać zaczął... Ważył go w ręku, podszedł wreszcie do szyby i wyrysował na niej wielkie D. Djament rysował szkło znakomicie.
Lecz widz nie mógł długo cieszyć się nim, gdyż wnet pochwyciły go inne dłonie.
I tak djament, wędrując z ręki do ręki, obszedł wszystkich w koło, poczem powrócił do Halicza, a ten, doręczając go Leblancowi, rzekł:
— Proszę, zechciej przyjąć go, panie, na pamiątkę wspólnej naszej pracy przy wznoszeniu tego miasta...
Przyjął go Leblanc i, uściskiem ręki dziękując za dar Haliczowi, odrzekł: