Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 01.pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przy dopalających się szczątkach rozbitego pociągu pozostał tylko Czesław i jego towarzysze oraz dróżnik, rozpaczający nad swą nieuwagą, widział, że stał się mimowolnym sprawcą katastrofy.
Nadciągnęli wreszcie i arabowie z wielbłądami, przyprowadzeni przez Saida.
Umowa z nimi nastąpiła szybko. Zgodzono się z łatwością co do ceny i wnet przystąpiono do ładowania skrzyń na garbate, łagodne stworzenia.
Nie upłynęły nawet i trzy godziny, gdy wyciągniętym sznurem podążyły w stronę stacji Tugurt obładowane skrzyniami i prowadzone przez przewodników wielbłądy, a za nimi powoli zdążał samochód, wiozący rannego Abdula, któremu naprędce opatrzono ranę…
Chyliło się już słońce ku zachodowi, gdy połączyli się z resztą karawany, oczekującą na nich niecierpliwie.
Abdulem zaopiekował się zaraz jeden ze starszych z jego drużyny, cieszący się sławą biegłego lekarza, Czesław zaś z Henrykiem i paroma z pośród starszych pracowników, przybyłych z Europy, odbył naradę co do dalszego postępowania.
Kwestja ta była bardzo ważną, wobec jawnego już występowania jakichś wrogich jednostek.
Rozprawiano też nad nią gorąco. Stawiano przeróżne wnioski i projekty, które kolejno ulegały rozpatrzeniu, i w końcu zo-