Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 01.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na wielbłądów. Stanisław zaś natychmiast wracać miał koleją do Algeru i stamtąd dopiero porozumieć się z Kazimierzem Haliczem co do zastąpienia zniszczonych części na nowe. Dostawione one już miały być z resztą maszyn i przyrządów, które nadejść miały za dwa tygodnie, i z któremi na teren robót przybyć miał sam główny kierownik i inicjator.
Przystąpiono wnet do wykonania tego planu. Czesław zwrócił się do dróżnika z zapytaniem, gdzieby mogli znajdować się arabowie, od których możnaby było nabyć wielbłądy, i którzyby podjęli się przewiezienia skrzyń do obozu.
Said wnet pomknął do swego duaru, obiecując za godzinę przyprowadzić żądaną ilość wielbłądów, a tymczasem nadszedł pociąg, opóźniony znacznie, a dążący do Tugurt…
Służba pociągu tego, widząc, że nie można nawet marzyć o podążaniu dalej, postaru, samym zaś podążyć z powrotem do Algeru.
Nieliczni podróżni, radzi nie radzi, wysiąść musieli z wagonów i innemi sposobami dostać się do Tugurt, w opustoszałych wagonach lokowano tymczasem rannych, zajmowała w nich miejsca służba rozbitego pociągu, i wreszcie, gdy już maszynista dawał sygnał do odjazdu, wskoczył do niego Stanisław, pożegnany serdecznie przez Czesława i Henryka. Pociąg odjechał.