Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 01.pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na myśl o tem, że może ujrzy zbliska tak wielkiego męża, serce monsieur François Duruy zaczynało bić silniej z radości.
Następnie zjawiło się dwóch Europejczyków w asyście trzech uzbrojonych arabów z zapytaniem o pociąg nadzwyczajny, który miał przywieźć różne rzeczy dla karawany. Po trzecie wreszcie, co najważniejsza, otrzymał wprawdzie przed kilku dniami depeszę z Algieru o wyprawieniu pociągu nadzwyczajnego, lecz do dziś dnia pociąg ten nie przybył, choć od wczoraj już powinien być na stacji. Nic dziwnego też, że te niezwykłe wypadki wykoleiły zupełnie spokojnego zazwyczaj m-r Duruy.
Biega też niespokojnie po platformie stacyjnej, z wytężeniem kierując wzrok w dal, czy nie widać tego z tak wielkiem upragnieniem oczekiwanego pociągu.
Zukosa też rzuca spojrzenia na uczestników tej tak rozgłośnej wyprawy, którzy tymczasem ulokowali się wygodnie na werandzie stacyjnej i, zapaliwszy papierosy, cichą wiodą gawędę.
Wreszcie wstają i zbliżają się do niego z zapytaniami, co może być powodem opóźnienia.
Patrzy wzdłuż toru, lecz na błyszczącej powierzchni szyn nic widać nie było. Nawet pociągu zwykłego, który niedługo nadejść powinien. A tu ci dwaj europejczycy przynaglają go, ażeby zapytał się albo stacji cen-