Strona:Edmund De Amicis - Marokko.djvu/358

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wożą z niego skóry, owoce, wełnę, pijawki, gumę, wosk oraz inne produkta środkowéj Afryki. W handlu, który się prowadzi przez Fez, Tazę i Udjda (?) (handlu niemałéj wagi, chociaż daleko mniejszym, niżby być powinien pomiędzy tak bliskiemi krajami), oprócz kobierców, tkanin, wyrobów z emaliowanéj gliny, pasów, sznurów, oraz wszystkiego co należy do ubrania araba i maura, niemałą rolę odgrywają bransolety, naszyjniki, kółka na szyi ze złota i srébra, perfumy, kadzidła, antimonium do malowania oczu, henne do paznokci i wszelkie inne farby, za pomocą których pleć piękna afrykańska podnosi swe wdzięki. O wiele ważniejszym, starszym i porządniéj prowadzonym jest handel z wnętrzem Afryki, dokąd co roku odchodzą wielkie karawany, wioząc tkaniny z Fezu, sukna angielskie, paciorki weneckie, korale włoskie, prochy broń, tytuń, cukier, zwierciadła z Niemiec, sierpy i toporki z Holandyi, pudełeczka z Tyrolu, mosiężne i żelazne wyroby z Anglii i z Francyi, oraz sól, którą zbierają po drodze w oazach Sahary; a podróż ich jest to jakby ciągły jarmark przenośny, w którym zamieniają swoje towary na niewolników murzynów, na złoty proszek, strusie pióra, białą gumę z Senegalu, złote ozdoby z Nigrycyi, które następnie wysyłają na wschód i do Europy; na czarne jedwabne tkaniny, któremi przystrajają sobie głowy maurytańskie kobiéty, na bezoary, które chronią arabów od jadów i chorób; wreszcie na wiele ziół i towarów aptecznych, które, chociaż wyszły już całkiem z użycia w Europie, są jednak bardzo cenione w Afryce. Ta droga handlowa