Strona:Edmund De Amicis - Marokko.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

prawda, gdyż w mieście, na widok tych tajemniczych drutów, wszczęłoby się wielkie zamieszanie!, lecz we wnętrzu, pałacu, a nie potrzebuję dodawać, iż wynalazek ten wszystkich w podziw wprawił. Podziw ten wszakże nie był tak wielki, jakby się nam zdawać mogło, a to z powodu, iż wszyscy, nie wyjmując sułtana, z tego co już uprzednio o owym wynalazku słyszeli, utworzyli sobie o nim pojęcie tak przesadzone, iż mu rzeczywista maszyna telegraficzna dorównać nie mogła. Zdawało im się bowiem, że przesyłanie myśli nie uskutecznia się przez przesyłanie zgłosek i wyrazów, lecz że się to robi w mgnieniu oka, że dość jednego dotknięcia, aby długą rozmowę w całości, odrazu, przesłać na kraj świata. Niemniéj przyznawali, iż maszyna była bardzo mądrym pomysłem i że mogła być nawet pożyteczna, zwłaszcza w naszych krajach, gdzie z powodu, iż jest wiele ludzi i wiele spraw handlowych, wszystko powinno załatwiać się śpiesznie. Zrozumieliśmy, iż to zdanie ostatnie zna czyło jednocześnie: cóżbyśmy mieli robić zwaszym telegrafem? I w cóżby się obróciła polityka naszego rządu, gdybyśmy na zapytania przedstawicieli państw europejskich musieli odpowiadać bezzwłocznie i w kilku wyrazach? gdybyśmy się mieli wyrzec takiéj nieocenionéj wymówki jak opóźnianie się i niedochodzenie listów? gdyby już nie było owych gońców, na których można całą winę złożyć? gdybyśmy załatwiali w w ciągu dni kilku sprawy, które dziś wloką się przez całe miesiące? Oprócz tego dowiedzieliśmy się, że sułtan jest łagodnego usposobienia i szlachetnego ser-