Strona:Edmund De Amicis - Marokko.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

od nich, a nadto nie skrywacie nawet tego, że kochacie się w brudach!
Stary żyd głowę pochylił w milczeniu, uśmiechając się tak, jakby chciał powiedzieć: „No, nieraz ci wielcy panowie miewają takie dziwaczne pojęcia!
Wychodzimy z Mella, tłum znowu się zbiera i idzie za nami. Wicekonsul pogłaskał po twarzy dzieciaka: wywołuje to niemałe zdziwienie; dają się słyszéć głosy pochwalające jego postępek; żołniérze zmuszeni są usuwać z drogi dzieciarnię, która zewsząd nadbiega. Skręcamy na jakąś pustą ulicę, przyśpieszamy kroku, tłum powoli zostaje za nami; wychodzimy za miasto, za mury, na drogę opasaną olbrzymiemi figami indyjskiemi i wysmukłemi palmami, oddychamy całą piersią; nareszcie jesteśmy sami.


Takim jest Alkazar, zwany powszechnie Alkazar-el-Kibir, to jest „wielki pałac.“ Podanie głosi, iż miasto to zostało założone w dwunastém stuleciu przez owego Abu-Yussufa Jakóba-el Mausur, z rodu Almoadych, który wygrał bitwę pod Alarkos i w niéj pokonał Alfonsa IX króla Kastylii i który kazał zbudować słynną wieżę Giraldy w Sewilli. Opowiadają o nim, że na łowach pewnego wieczora zabłądził, że jakiś rybak przyjął go do swéj chaty na nocleg i że kalif, przez wdzięczność, kazał dla rybaka wystawić, na tém samém miejscu gdzie była chata, pałac wspaniały i kilka domów, dokoła których następnie wzniosło się miasto. Niegdyś było to miasto kwitnące i lu-