Strona:Edmund De Amicis - Marokko.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kiedy idą powoli, niczyjej uwagi nie ściągną na siebie; dopiéro w szybkim biegu przemieniają się do niepoznania i stają się naprawdę wspaniałemi zmierzętami. Chociaż jedzą mniéj i gorzéj a uprząż mają cięższą niż nasze konie, są jednak o wiele od nich wytrzymalsze na trud i znużenie. Strzemiona używane tu podwieszają się tak wysoko, iż jeździec siedzi na siodle z nogami skurczonemi prawie pod prostym kątem; lejce są długie, trzymane zwykle bardzo lekko, a do kierowania koniem wystarczają ledwie dostrzegalne ruchy. Siodło, z przodu i z tyłu jest tak wysokie, iż dotyka do grzbietu i do piersi jeźdźca, przez co spadnięcie z niego jest prawie niemożliwe. Jeździec obuty zwykle w małe trzewiczki z żółtéj skóry bez obcasów, nie nosi ostrogów i spina konia strzemionami; niektórzy przyczepiają sobie zamiast ostróg dwa małe ostre żelazka w kształcie sztyletów, które przytwierdzone są do pięty kółkiem z metalu i takim samym łańcuszkiem. Arab ma miéć dla konia, tego ulubionego zwierzęcia Proroka, wielkie przywiązanie; opowiadają naprzykład, iż uważa go za istotę wybraną i świętą, że każdego poranku, o wschodzie słońca, kładzie mu prawą rękę na głowę mówiąc: bismillah! (w imię Boże!) a potém tę rękę całuje, gdyż uważa ją za poświęconą przez to dotknięcie; że nie szczędzi mu starań i pieszczot. Wszystko to może być prawdą. Ale ta jego wielka miłość, o iłem widział przynajmniéj, nie przeszkadza mu ranić boleśnie szlachetnego zwierzęcia bez żadnéj potrzeby, pozostawiać je na skwarze słonecznym kiedy mogłoby wybornie od-