Strona:Edgar Wallace - Wills zbrodniarz.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Standerton potrząsnął głową.
— Nie! — odparł. — Przedsiębiorstwo pańskie skończy się jeszcze dziś wieczór.
— Skończy się? — spytał Wallis z osłupieniem.
— Tak jest, skończy się! — odparł Gilbert. — Zabrałeś pań dość pieniędzy, by spocząć na laurach. Zaprzestań pan tedy dalszej działalności! Ja zaś zarobiłem tyle, że mogę — uśmiechnął się — przejąć całą ilość przedmiotów wartościowych i zwrócić każdy, przez pana okradziony grosz. Chciałem właśnie wystąpić z tą propozycją w czasie najbliższym.
— A więc mamy, zdaniem pańskiem dziś wieczór kończyć rzecz całą? — rzekł w zadumie. — O nie, przyjacielu drogi! — dodał wesoło — dziś właśnie chcę dokonać jednego z najprzedziwniejszych figlów mego życia.
Uśmiałbyś się pan, wiedząc kogo obrałem sobie na ofiarę.
— Od pewnego już czasu nie mam zgoła ochoty do śmiechu! — powiedział Gilbert. — Któż to jest?
— Powiem innym razem! — odrzekł Wallis.