Strona:Edgar Wallace - Wills zbrodniarz.pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiodące do podziemia, rzucili się nań trzej napastnicy, zakneblowali i skrępowali z niepojętą szybkością. Nie uczynili mu zresztą żadnej krzywdy, sprowadzając tylko, z gruntownością fachową stan, który mu nie pozwalał w żaden sposób stawiać oporu, ni wołać o ratunek. Zamknęli go w małym pokoiku, zajmowanym zazwyczaj przez prokurenta i wzięli się do pracy w podziemiu.
— Ciężki to będzie kawał roboty! — zauważył Wallis, przemykając światłem elektrycznej lampki po kracie, zamykającej dostęp do komory pancernej.
Persh, człek mocarny, stojący obok, skinął głową uspokajająco.
— Krata nie ma wielkiego znaczenia! — rzekł. — Biorę to na siebie.
— Rozejrzyj się Callidino po przyrządach alarmowych! — rzekł Wallis.
Mały Italczyk, słynny rzeczoznawca w zakresie alarmowych sygnałów, jął badać drzwi z uwagą.
— Niema nic podejrzanego! — rzekł z całą stanowczością.