Strona:Edgar Wallace - Wills zbrodniarz.pdf/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niam za panem bez tchu. Gdzież pan byłeś właściwie?
— Byłem w kinie! — odparł Wallis z całą swobodą. — Z wielkiem wspóczuciem obserwowałem tam walkę uczciwego urzędnika bankowego o rękę córki bogatego, a szubrawego pryncypała. Widziałem także strzelających z pistoletów cowboyów, oraz galopujących szaleńczo po równi policjantów. Słowem przeżyłem rzeczywiście cały szereg wrażeń, jakie dobre kino budzi w człowieku.
— Paple pan za dużo! — rzekł inspektor.
Nie chcąc marnować dalej napróżno czasu pożegnał Wallisa, który tłumił ziewanie, widocznie rozespany. Ale skoro tylko drzwi zapadły za inspektorem, odrzucił pidżamę, spodnie i pantofle i w ciągu kilku sekund był zupełnie ubrany. Przez okno od strony ulicy obserwował małą grupkę policjantów, omawiających sprawę, kroczących powoli, niedbale do zakrętu przeciwległego. Tam raz jeszcze stoczyli rozhowor. Wiedział, że zaraz jeden z nich zostanie, by go pilnować. Ale zanim się rozeszli,