Strona:Edgar Wallace - Wills zbrodniarz.pdf/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie bądź pan bezwstydnym, młodziku! — rzekł złowrogim tonem.
Nie był to, zaprawdę, dobry początek, ale Jack wiedział, że stosowano już każdą taktykę począwszy od pochlebstwa, aż do nacisku. Żadna nie miała powodzenia, a rezultatem wszystkich usiłowań, o ile wchodzili w grę adwokaci, było zawsze zerwanie stosunków z domem generała.
Byłby on dość cennym kljentem, gdyby go było można przytrzymać na stałe. Ale ani jeden z wszystkich adwokatów nie zdołał dotąd odkryć metody odpowiedniej, by go sobie zabezpieczyć.
— Ano dobrze! — powiedział generał w końcu. — Spiszże pan szczegółowo wszystkie moje życzenia i zrób potem odpowiedni szkic testamentu. W pierwszej linji unieważniam wszystkie poprzednie testamenty.
Uzbrojony w papier i ołówek, skinąwszy głową, zanotował sobie Jack to żądanie.
— Powtóre chcę, byś pan wyraził jasno, że nie daję ani grosza majątku mego schronisku psów dra Sundlesa. Człowiek ten postąpił wo-