Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w jej dłoni zmięty list, który miała poprzednio wysłać. Tupnęła nogą:
— Spiesz pan! Natychmiast, jeżeli... mnie kiedykolwiek kochałeś!
Szeptem, bez rozgoryczenia, bez lekceważenia wypowiedziała te słowa, ale przebijał w nich ton tak błagalny, że moja męska ambicja doznała nowej podniety. W tej świadomości, że widzę ją po raz ostatni, byłem posłuszny jej woli i wyszedłem, czyniąc to wyłącznie dla niej. Wychodząc, słyszałem, jak podarła nieszczęsny list na strzępy.
W tej chwili przypomniałem sobie Ralfa i na myśl o nim byłem zdolny do zgładzenia go natychmiast ze świata za to, co mi uczynił. Niewątpliwie siedzi teraz spokojny i bezpieczny w klubie Albany. Cóż go mógł obchodzić mój los! A zresztą wszystko mi jedno, tak czy owak postanowiłem skończyć z tą przyjaźnią raz na zawsze. Właściwie to on ją zabił swoim niecnym czynem owej nocy. Postanowiłem natychmiast powiedzieć mu to w oczy. Dorożka znajdzie się zapewne w pobliżu. Ale przedtem trzeba było jeszcze wydostać się ostatecznie z tej matni, w którą on mnie tak chętnie zaplątał. Lecz już w bramie musiałem porzucić ten zamiar. Ujrzałem ze zgrozą, że policjant przeszukiwał krzaki w ogrodzie i przyległą ulicę. Światło elektrycznej latarki poruszało się jak błędny ognik to tu, to tam. Jakiś młody człowiek w cywilnem ubraniu dawał policjantowi wskazówki. Tego nieznajomego, być może ajenta policji, musiałem przedewszystkiem starać się wyminąć, lecz zaledwie postąpiłem kilka kroków, gdy nieznajomy odwrócił się i ze zdumieniem ujrzałem — Ralfa!
— Tam do licha! — zawołał. — Więc i pan zjawił się na placu boju? Zapewne zrewidował pan już pałac? Lepiejbyś pan zrobił, gdybyś tutaj w ogrodzie