Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

we mnie zatrute było niedowierzaniem. Parrington należał do liczby osób, które posądzały Raffles’a a w każdym razie wiedział o żywionych względem niego podejrzeniach. Czyżby on w tym razie nie występował w charakterze niecnego zdrajcy? Wytworzyłem sobie niepochlebną, o tym człowieku opinię, gdyśmy usłyszeli głos jego w gabinecie gospodarza.
Powitał nas głośnym krzykiem i w kilka chwil później stał już w otwartych drzwiach ze świderkiem w jednej, żelaznym klinem w drugiej ręce.
Wewnątrz pokoju panował straszliwy nieład: szuflady pootwierane, rzeczy z nich wyrzucone na podłogę, szafa wypróżniona; zegar obwinięty w ręcznik leżał na krześle a wieko blaszanego pudła wysuwało się ze stojącego otworem zachowanka. Dość było spojrzeć na twarz lorda, by się domyśleć, że pudło również było puste.
— Co za osobliwi rabusie — mówił z ironicznym na ustach uśmiechem — skradli strój łącznie z korony parowską!
Staliśmy dokoła ograbionego gospodarza w milczeniu. Sądziłem, że przemówi nasz autor, lecz i on jakby oniemiał z przerażenia.
— Możecie dowodzić, że niewłaściwe miejsce obrałem na przechowywanie drogocennych białych króków, ale gdzieżbyście je trzymali panowie? Będę umiał do licha więzić w klatce skarby na przyszłość! — zapewniał Thornaby.
Filozoficzniej znosił stratę swoją, niżeli mogliśmy przypuszczać; pobudek tej rezygnacyi domyśliłem się później, gdyśmy zeszli na dół, zostawiając policyę na placu spełnionej kradzieży.
Lord Thornaby schodził wsparty na ramieniu Raf-