Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Daremnie Thornaby, naciskasz klamkę — dowodził — potrzeba świderka i klina żelaznago do podważenia zamka; drzwi prędzej rozłupiesz, niżeli zdołałbyś je otworzyć. Czy nie masz w domu drabiny?
— Musi być sznurowa drabina zachowywana na przypadek ognia — rzekł lord, spoglądając na nas nieufnie — gdzie ją trzymasz Legett?
— Wiliam przyniesie żądaną drabkę bezzwłocznie — odparł kamerdyner.
— Na co zdało się ją tu przynosić? — mówił Parrington — niech tę drabinkę zawieszą zewnątrz na oknie twego gabinetu Thornaby; wejdę po niej do środka i podejmuję się w ciągu dwóch minut drzwi otworzyć.
Lord z kwaśnym uśmiechem skinął potakująco noweliście, który wybiegł spiesznie niby pies spuszczony z łańcucha.
— Mamy sposobność poznać gotowość do usług naszego przyjaciela Parringtona — rzekł lord — goręcej nawet odemnie wziął tę sprawę do serca.
— Bo też to ziarno na jego młyn — zauważył Raffles złośliwie.
— Znajdziemy opis dzisiejszego wydarzenia w przyszłem dziele naszego autora — dorzucił prawnik.
— Przyjemnie w literacie odnajdywać człowieka czynu.
Wzmiankę tą zrobił mój przyjaciel, a w jego tonie było osobliwe brzmienie, dzięki któremu zrozumiałem że gotowość usług Parrington’a nie mogąca budzić nieufności, była zręcznie obmyślaną dla odwrócenia uwagi od osoby podejrzewanej dotychczas. Błędny rycerz pióra ratował z trudnego położenia Raffles’a, a w głosie mego przyjaciela odnajdywałem dźwięk szczerej wdzięczności. Uczucie to dzieliłem również, lubo