Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

po powrocie z balu, czy z teatru. Gdy padło na nas światło świecy, cofnąłem się w tył instynktownie, jednocześnie ciężka ręka przysłoniła mi usta.
Musiałem wybaczyć Raffles’owi użycie względem mnie takiej przemocy, inaczej byłbym krzyknął głośno, gdyż dziewczyną ze świecą w ręku, dziewczyną w balowym stroju i z listem wysyłanym na pocztę w dłoni, była właśnie istota, którą najmniej ze wszystkich na świecie pragnąłbym spotkać w podobnych okolicznościach — ja, złodziej nocny w domu, w którym z jej przyczyny niechętnie byłem przyjmowany!
Zapomniałem o Raffles’ie; zapomniałem o ciężkiej nie do darowania krzywdzie, jaką wyrządzał w tej chwili; zapomniałem nawet o jego dłoni zatykającej mi usta, póki nie był tyle uprzejmy i nie usunął jej dobrowolnie. Dla mnie istniała tylko ta dziewczyna, zwracająca na siebie wyłącznie oczy i uwagę moją. Ona nie widziała i nie słyszała nas; szła nie oglądając się ani na prawo, ani na lewo. W pobliżu znajdowała się skrzynka, w którą rzucano listy na pocztę; pochyliła głowę, by przy świecy odczytać, o której godzinie korespondencya bywa wyjmowaną.
Rozlegało się głuche „tik-tak” zegarowe. Postawiła świecę na stole, list ujęła oburącz, a na jej słodkiem obliczu widocznym był wyraz szczerego niepokoju, wywołujący łzy w moich oczach. Zauważyłem, że otworzyła świeżo zapieczętowaną kopertę i odczytywała ponownie odezwę swoją, jakby coś chciała zmienić w jej treści. Zapóźno już było na taką poprawkę; oderwała więc różę od boku i wsunęła ją do listu, a ja wtedy nie zdołałem powstrzymać głośnego jęku.
Czy można się tem u dziwić? List był do mnie dresowany. Byłem tego tak pewny, jakbym czytał