Strona:E. Korotyńska - Zaginiona Marta.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 17 —

— A twoja matka? — spytała nieznajoma.
— Matka moja była piękna i młoda. Pani bardzo mi ją przypomina.
Dama słysząc wszystko, co opowiadała Marta, bladła i drżała naprzemian.
— Opowiadaj, co było dalej...
— Okręt roztrzaskał się o coś, wpadłam w morze, usłyszawszy tylko krzyk rozpaczliwy: Moje dziecko! Sukienka moja uczepiła się o gwóźdź w desce, na której niosły mnie fale i byłabym utonęła, gdyby nie ojciec Marii, który mnie wyłowił, ocucił i zabrał z sobą do chatki rybaczej.
Dama podeszła, chwiejąc się ze wzruszenia do biurka, i zadzwoniła na służbę.