Strona:E. Korotyńska - Przygody pieska Filusia.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nuje tego niewidomego! daj mi pieniędzy, zaniosę!
Podniósł głowę Filek i naraz szczekanie radosne rozdarło powietrze. Skoczył na pierś pięknej pani prowadzącej dziewczynkę, lizał ją po rękach i twarzy.
— Filuś! Filuś! Nareszcie! Tak długo ciebie szukaliśmy! Zabierzemy cię do domu...
Ale Filek, przywitawszy się z panią, podszedł do niewidomego i usiadł przy nim, nie dając się zabrać. Łebek biały przytulił do rąk nieszczęśliwego i skomlił żałośnie. Chciałby wrócić do pani, ale ona bogata i szczęśliwa, może mieć ile zechce takich jak on piesków, a obecny pan jego cóż pocznie bez przewodnika. Tam byłby zabawką i pasożytem, tutaj użytecznym sługą.