Strona:E. Korotyńska - Krysia u cyganów.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to polanka, na której rozpięte były namioty. Koło namiotów stała kuchnia polowa, przy której kręciły się cyganki, gotując i smażąc dla siebie i całej bandy.
Naraz w gromadzie cyganów rozległy się krzyki i wymyślania, potem odgłosy ciosów zadawanych tępym narzędziem i laskami.
Poszło im o jakieś rozrachunki. Słyszeć się bowiem dawały krzyki: Należy mi się więcej! o wiele więcej! Oddawaj bandyto, bo ci kości połamię!
Przeraźliwy krzyk kogoś zranionego i jednocześnie głos pełen grozy jednej z młodych cyganek rozlegał się po polance, aż z chat pobliskich wychodzić zaczęły dzieci i zobaczywszy cyganów umykać poczęły co sił do chaty.
Tymczasem bójka wrzała w najlep-