Strona:E.L.Bulwer - Ostatnie dni Pompei (1926).djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wątpię, aby Nazarejczycy mogli być tak łaskawi, gdybyśmy wywracali ich ołtarze. Ale ten pies, zatwardziały w grzechu bluźnierstwa, odmówił i będzie musiał walczyć z tygrysem bez broni.
— Szkoda, że o podobne walki zakładać się nie można! — zauważył Klaudjusz. A może ktoś ma ochotę założyć się. Stawiam na lwa i tygrysa.
Zgromadzeni przyjęli dowcip śmiechem.
— Wynik obu procesów przejął lud radością — rzekł z powagą edyl Pansa. Nieba zesłały nam niespodzianie aż dwóch wielkich zbrodniarzy na czas igrzysk. Słuszna, aby zabawili się nieco ludzie, którzy zawsze pracują.
— Klaudjuszu! czy możemy się spodziewać, że ujrzymy cię na igrzyskach w towarzystwie narzeczonej, pięknej Julji?
— Przyjaciele! jeszcze dzień zapalenia pochodni hymenu nie został oznaczony — odparł dyskretnie. Ale jeżeli stary Djomed nie pożałuje sesterców, nie zamknę Julji w atrium... i zapraszam was zgóry na szereg uczt!
— Wychylmy czary za szczęście Julji i Klaudjusza! — zaproponował gospodarz.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

O tej samej porze, kiedy dźwięczały kielichy w świetnem triclinium Lepidusa, upajając przyjaciół Ateńczyka, on sam, jako skazaniec, przyprowadzony został z domu Salustjusza do małych drzwi obok świątyni Jowisza, gdzie było więzienie z podziemną drogą na arenę cyrku. Okręcające się na zawiasach drzwi tego ciemnego i mrocznego więzienia — widocznego do dzisiaj — otwierające skazańcowi tylko raz jeden pół progu, miały wąski otwór, przez który wsuwano kęs chleba i dzban wody dla podtrzymania sił więźnia przed oczekującą go walką.
Glauk powrócił do przytomności. Ślepa Nidja — na szczęście — rozlała część płynu, mieszając go