Baśka aż zawyła ze zgrozy na te zaloty zgrzybiałego starca. I w obronie swej godności panieńskiej zadała łapą tęgi cios naodlew.
Milord wyleciał w górę, jak z procy, skręcił się w powietrzu, padł skrwawnionym łbem na bruk, aż coś mu trzasło w apoplektycznym karku, i wybulgotał z siebie sprośną duszę, zanim nadbiegł jego pan.
Nazajutrz podchorąży Karaś miał z Dowódcą Polskiego Baonu[1] rozmowę poufną, o której później opowiadał kolegom, odwiedzającym go w areszcie:
— Mieliśmy z naszym majorem bardzo głośne gadanie w cztery oczy, a właściwie to tylko w trzy oczy, bo jedno było wybite...
Milord po zabalsamowaniu został odesłany przez nieutulonego w żalu generała osobnym torpedowcem[2] do Anglji. Podchorąży, bez balsamowania, poszedł do kozy na dni dziesięć.
Baśkę zaś rozkazem dziennym L. 33 § 8 przydzielono do Baonu W. P. na Murmanie z nominacją na »Córkę Regimentu« i z zaliczeniem na wikt w kompanji karabinów maszynowych.
Teraz dopiero żywot Baśki wszedł w najświetniejszy swój zakres. Urodzona pod ciemną Gwiazdą Polarną, rozpoczęła karjerę pod znakiem Marsa[3].