Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 9.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   88   —
SCENA V.
Inna część parku.
(Wchodzi Falstaff, przebrany, z rogami jelenia na głowie).

Falstaff.  Zegar windsorski wybił dwunastą; zbliża się chwila. Teraz, gorącej krwi bogi, przybądźcie mi na pomoc! Pamiętaj Jowiszu, że byłeś bykiem dla twojej Europy; miłość przyprawiła ci rogi. O potężna miłości! ty przemieniasz, pod pewnym względem, człowieka w zwierzę, a pod innym znowu zwierzę w człowieka. Byłeś także, Jowiszu, łabędziem z miłości dla Ledy. O potężna miłości! jak zbliżyłaś boga do gęsi! Pierwszy grzech popełniony w postaci bydlęcia, o Jowiszu, co za grzech bydlęcy! drugi grzech popełniony w postaci folwarcznego drobiu, pomyśl, Jowiszu, co za grzech folwarczny! Jeśli bogowie mają krew tak gorącą, co mają biedni śmiertelnicy? Co do mnie, jestem tu windsorskim jeleniem, a jak myślę, najkraśniejszym w całym borze. Daj mi, o Jowiszu, chłodny czas na tokowisko, lub kto mi za złe weźmie, jeśli wszystek mój łój wytopię? Kto się zbliża? Moja łania? (Wchodzą: pani Ford, pani Fage).
Pani Ford.  Jasiu, czy jesteś tu, mój jelonku, mój byczku?
Falstaff.  To ty, moja pani z czarnym kosmykiem? Niech teraz niebo deszczy kartoflami, niech grzmi na nutę Zielone rękawki, niech jak grad sypią się cukierki, a jak śnieg marcypany, niech przyjdzie burza pokus, tu będę szukał schronienia. (Całuje ją).
Pani Ford.  Pani Page przyszła ze mną, kochanku.
Falstaff.  Podzielcie się mną, jak darowanym jeleniem; dla każdej jeden udziec; moje boki zatrzymam dla siebie, moje ramiona dla leśniczego, a moje rogi przekazuję waszym mężom. A co, czy znam się na łowiectwie? Czy mówię jak Hern, sławny strzelec? Wyznaję teraz, że Kupido jest dzieckiem sumiennem, płaci mi nakoniec, co mi był dłużny. Jakem duch prawdziwy, witajcie! (Wrzawa za sceną).